Rozmowy o mediach

O starych i nowych mediach oraz politycznych aktorach na medialnej scenie z prof. dr hab. Bogusławą Dobek-Ostrowską z Uniwersytetu Wrocławskiego rozmawia dr Beata Czechowska-Derkacz

Bez pasji nie ma nauki

Czy era platform, algorytmów i danych zagraża tradycyjnym mediom i czy wciąż powinniśmy utrzymywać podział na „nowe” i „stare” media?

Świat się bardzo zmienił. Dwa wielkie „skoki” to lata 90. XX w., kiedy pojawił się internet, a potem, na początku XXI wieku – media społecznościowe. To, jak bardzo nowe technologie komunikowania zaczęły wypierać stare media, ilustruje przykład wojny w Ukrainie. Źródłem informacji dotyczących tego konfliktu są głównie media społecznościowe. Dziennikarze oczywiście mają własny wkład, ale sami bardzo często korzystają z materiałów wideo zamieszczanych na Youtubie czy informacji z mediów społecznościowych pochodzących od obywateli. Przykładem wielkiej zmiany w sposobach i kanałach informowania  była pierwsza kampania prezydencka Baracka Obamy, który jako pierwszy na tak ogromną skalę wykorzystał media społecznościowe (przede wszystkim Facebook, bo Twitter stawiał pierwsze kroki). Kolejnym prezydentem, który kochał media społecznościowe, właśnie Twittera, był Donald Trump. Nie potrzebował dziennikarzy, tylko wstawiał informacje na swój profil. Obecnie nowe technologie komunikowania bardzo sprawnie wykorzystuje Wołodymyr Zełenski. Prezydent Ukrainy spotykał się zdalnie z Kongresem Stanów Zjednoczonych, z Parlamentem Wielkiej Brytanii, z parlamentarzystami i głowami Niemiec, Francji i wielu innych państw. Niezwykłym przykładem, potwierdzającym, jak głęboko zmieniło się komunikowanie, jest konferencja prasowa na stacji kijowskiego metra. Wojna to dramatyczny, bardzo smutny czas, ale jednocześnie pokazuje, jak ważną rolę obecnie odgrywają nowe technologie komunikowania.  Stare i nowe media  się przenikają. Te pierwsze nie mogą już żyć bez tych drugich, ale te drugie mogą funkcjonować bez tych pierwszych. Rola tradycyjnych mediów głęboko się zmieniła i musimy zdać sobie z tego sprawę. Jeżeli ktoś uczy dzisiaj teorii komunikowania i posługuje się podręcznikami z początku lat dwutysięcznych, to studenci go nie zrozumieją, bo oni nie korzystają z mediów tradycyjnych, albo czynią to ograniczonym zakresie. Mamy do czynienia z zupełną zmianą  poszukiwania źródeł i użytkowania kanałów informowania.

Dekadę temu Henry Jenkins pisał o specyficznym obiegu informacji w mediach. Źródłem dla mediów tradycyjnych były nowe media, ale, aby jakaś informacja z nowych mediów mogła zostać szeroko rozpowszechniona, potrzebowała jednak mediów tradycyjnych z ich ogromną publicznością. Dzisiaj już chyba nie obserwujemy tego zjawiska?

Oczywiście, że nie. Wystarczy sobie przypomnieć, jak byliśmy informowani w 2014 roku, kiedy trwała pierwsza wojna w Ukrainie. Dostęp do nowych technologii, mediów społecznościowych, w Europie, a szczególnie w naszym kraju, był ciągle mały. Dzisiaj niemal każdy trzyma telefon komórkowy w dłoni i na bieżąco odbiera informacje, słucha, czyta, ogląda... Jeszcze dwadzieścia lat temu powstawały wielkie przyszłościowe medialne teorie, tworzone przez wybitnych myślicieli. Dziś nie jesteśmy w stanie kreować takich koncepcji. Technologiczne zmiany następują bardzo szybko, pociągając za sobą cywilizacyjne zmiany we wszystkich obszarach, że nie nadążamy z opisem tak dynamicznej rzeczywistości.

Czy w takim świecie jest miejsce na kolejnego medioznawcę-futurologa jak na przykład Marshall McLuhan, który przewidzi, co się stanie za kolejne dziesięć-piętnaście lat?

Nie wydaje mi się. Rozwój telewizji funkcjonował w dość niezmienionej strukturze do lat dwutysięcznych. Daniel Halin i Paolo Mancini w swojej książce Comparing Media Systems, która ukazała się  w 2004 roku,  opisywali media tradycyjne. To była dopiero druga koncepcja, która pokazywała systemy medialne po Four Theories of the Press Freda Sieberta, Theodore Petersona i Wilbura Schramma z 1956 roku. Dzisiaj już nie jesteśmy w stanie budować tak dalekosiężnych teorii. Zmiany następują zbyt szybko.

Badania w zakresie mediów prowadzone są „na styku” wielu dyscyplin i obszarów badawczych: między innymi politologii, socjologii, filozofii, psychologii, edukacji, językoznawstwa. Co to oznacza dla badań medioznawczych – poszerza, czy zawęża perspektywy?

Nauki o komunikowaniu i mediach to dzisiaj najbardziej dynamicznie rozwijająca się dyscyplina w dziedzinie nauk społecznych. Jestem politologiem z pierwszego wykształcenia, natomiast komunikowaniem zajęłam się jako pasjonatka. Wstąpiłam do International Communication Association, zaczęłam jeździć na międzynarodowe konferencje. Takie możliwości interdyscyplinarnych badań, łączących politologię, socjologię, psychologię i wiele innych dyscyplin w jeden obszar komunikowania, zaczęły się pojawiać na początku lat 90. XX w. Dzisiaj komunikowanie stanowi najbardziej dynamiczną i prężną dyscyplinę właśnie dlatego, że gromadzi naukowców z wielu różnych dziedzin i dyscyplin. Bardzo intensywnie, dzięki nowym technologiom, rozwijają się badania empiryczne. Na przykład technika cluster analysis, którą opracowali fizycy, chemicy i matematycy była zarezerwowana właśnie dla nich, dzisiaj wielu badaczy z obszaru nauk społecznych również korzysta z tej techniki.

Nie możemy też prowadzić badań empirycznych w zakresie komunikowania bez profesjonalnego monitoringu mediów, a ten przygotowują wyspecjalizowane firmy, wykorzystując do tego nowe technologie.

Z jednej strony dzielimy naukę na badania empiryczne, tradycyjne i krytyczne, ale z drugiej strony musimy cały czas niwelować ten podział, niejako zacierać. Trzeba wciąż się uczyć, ponieważ, jeśli zostaniemy w miejscu, zaczniemy się cofać. Dostęp do nowych technologii komunikacyjnych zupełnie zmienił nasz świat i nas jako naukowców.

Bardzo dynamicznie zmieniają się nie tylko media, ale także scena polityczna i jej aktorzy. Jakie zmiany wskazałaby Pani Profesor jako najważniejsze, mające największy wpływ na życie społeczne?

Triumf populizmu i spadek demokratycznych wartości. Jeżeli weźmiemy pod uwagę Indeks Demokracji, okazuje się, że najwyżej w rankingu plasują się kraje skandynawskie, i to od bardzo wielu lat.  Są to państwa, które rozwinęły wartości demokratyczne i wysoką kulturę polityczną. A co stało się ze Stanami Zjednoczonymi, które przez dekady były wzorem demokracji?

W Waszyngtonie doszło do zamieszek, a zwolennicy Donalda Trumpa wdarli się do Kapitolu, co wcześniej było nie do pomyślenia.

W USA nie mamy już do czynienia z pełną demokracją, tylko demokracją z wadami. Kraje europejskie, w tym Polska, przesuwają się w dół rankingów pod względem wolności mediów. Na przykład Grecja, kraj należący do Unii Europejskiej, zajęła sto piąte miejsce w 2022 r.

Europa spada w indeksach?

Niemal we wszystkich. Ale są też pozytywne przykłady. Trzy kraje bałtyckie: Litwa, Łotwa i Estonia, które należały do Związku Radzieckiego i którym Rosja pozwoliła się swojego czasu uniezależnić. Startowały z bardzo niskiej pozycji. Dzisiaj w rankingach wolności słowa i demokracji zajmują najwyższe miejsca w naszym regionie. Udało im się zatem wypracować demokratyczne kanony. Generalnie w  Europie widoczny jest dość specyficzny podział: Północ wciąż jest oparta na solidnych demokratycznych podstawach, ale im niżej, na Południe, te podstawy i wartości się kruszą.

W kontekście wojny w Ukrainie sporo mówi się o wcale nie nowym, ale jakby na nowo odkrytym zjawisku propagandy w mediach. Czy jest to ta sama propaganda, którą określamy mianem goebbelsowskiej, czy ma jednak nowy, nieznany dotąd wymiar?

Propaganda pozostaje propagandą. Zmieniają się natomiast aktorzy polityczni, którzy w bezwzględny, ale także nowy sposób wykorzystują media. Kiedy Władimir Putin rozpętał wojnę w Ukrainie i stanęła przeciwko niemu cała Europa, zamknął dostęp do niezależnych mediów. Z jednej strony, aparat władzy kontroluje wszystko, co pojawia się w mediach, z drugiej, wykorzystuje media społecznościowe i internet do rozprzestrzeniania dezinformacji na niespotykaną dotąd skalę.     

Wiktor Orban na Węgrzech zrobił to samo.

Na szczęście w krajach o wysokim poziomie demokracji media wciąż pokazują świat z różnych punktów widzenia. Wiele zależy od kultury dziennikarskiej oraz solidnych demokratycznych podstaw i tradycji. Pluralistyczny model niezależnego dziennikarstwa wypracowały Stany Zjednoczone, kraje skandynawskie, Wielka Brytania. Dziennikarz nie może być narzędziem w rękach władzy czy innych grup interesów.

Co nie znaczy, że nie może mieć swoich poglądów.

Oczywiście. Chodzi o to, aby odróżniać komentarz od informacji i nie mieszać jednego z drugim oraz o elementarną dziennikarską uczciwość i odpowiedzialność. Wspólnie z naukowcami ze Szwecji i Finlandii przeprowadziliśmy swojego czasu badania, sprawdzając sposoby informowania opinii publicznej przez media prezentujące ugruntowane poglądy. Mogę podać przykład gazety, która tradycyjnie od XIX wieku ma prawicowy charakter, ale dziennikarze tam pracujący nie starali się chronić prawicowych polityków. Jeżeli dzieje się coś, co w ich opinii jest nie do zaakceptowania, to również o tym piszą.

Czy można zaryzykować tezę, że propagandzie sprzyjają nowe media? 

Obieg informacji jest szybszy, dostęp łatwiejszy, zasięg ogromny, ale trzeba pamiętać, że dzięki nowym mediom mamy jednocześnie dostęp do różnych punktu widzenia.

I fact checking, który pomaga w odsianiu przysłowiowych ziaren od plew.

Mamy dostęp do różnych informacji, ale nie jesteśmy specjalistami, żeby je wszystkie weryfikować. Mówiłam już o kulturze politycznej, dziennikarskiej, a teraz przeszliśmy do kultury obywatelskiej. Użytkownicy mediów nie będą potrafili radzić sobie z natłokiem informacji, jeśli nie zostaną przygotowani do odbioru mediów. Takich obywatelskich postaw, a właściwie umiejętności,  uczy się w Norwegii czy Szwecji. Nieprzygotowany na pojawianie się nowych sposobów komunikowania obywatel nie potrafi odróżnić prawdy od kłamstwa, nie dostrzega manipulacji. Odpowiedź na pytanie, czy propagandzie sprzyjają nowe media, nie jest jednoznaczna. Istnieją bardzo pozytywne wzorce, ale mamy też negatywne przykłady. Brakuje kompleksowych badań, opisujących to zjawisko, bo jesteśmy w trakcie procesu intensywnych zmian, a badania naukowe potrzebują perspektywy czasowej.

Czy w okresie tych dynamicznych zmian media są jeszcze w stanie pełnić swoją tradycyjną, kontrolną funkcję „watch dog”?

Tak, ale, jak mówiłam wcześniej, wszystko zależy od stanu demokracji i dziennikarskiej kultury. Wystarczy porównać Szwecję i Grecję, które są krajami demokratycznymi i członkami Unii Europejskiej, a reprezentują dwa różne światy.

W tym roku obchodzi Pani Profesor czterdziestolecie swojej pracy zawodowej. Czy to czas na podsumowania czy na nowe wyzwania?

Podjęłam tę pracę, moją pasję, w czasach głębokiego komunizmu i zostałam przyjęta do pracy nie będąc członkiem żadnej partii. Początkowo wybierałam takie tematy badań, które były daleko od Polski. Pomagała mi w tym znajomość języków obcych. Pisałam o Francji, o Charlesie de Gaulle’u, później o hiszpańskiej drodze do demokracji. To dawało mi wielką radość. Stypendia międzynarodowe pozwalały mi wyjeżdżać za granicę, ale przyszedł czas, kiedy trzeba było wziąć pod lupę Polskę. Ciągle uczyłam się czegoś nowego: nowych technologii, nowych metod badawczych. Po latach mogę powiedzieć, że moja praca była moją pasją, ale przychodzi czas, kiedy trzeba oddać pole młodym. Na pewno będę jeszcze pracować, pisać, ale nadszedł czas nowego pokolenia. Zmiany w świecie są dynamiczne, nauka musi za nimi nadążać. Dzisiaj nie ma już miejsca na indywidualne badania. Do opisu złożonych zjawisk potrzebne są silne zespoły badawcze. Jeśli badania prowadzi zgrany zespół ludzi, którzy mają do siebie zaufanie, lubią się nawzajem i pracują z pasją, widać efekty. Odbiór publikacji jest bardzo pozytywny. Mamy dziś takie narzędzia, jak na przykład Researchgate, Academia.edu czy Google Scholar i widzimy, kto nas czyta, gdzie jako naukowcy możemy być potrzebni, w jakich obszarach badawczych możemy się odnaleźć. Mam olbrzymią radość, kiedy widzę, że moje publikacje czytają badacze nie tylko z Europy i Ameryki Północnej, ale także z Azji, Afryki i z Ameryki Łacińskiej. To oznacza, że mój punkt widzenia i tematyka, którą się zajmuję, są dla nich atrakcyjne, pozwalają im   lepiej zrozumieć świat. Praca naukowca i nauczyciela akademickiego nigdy nie była w Polsce dobrze wynagradzana, dlatego jestem przekonana, że nie jest możliwe uprawianie nauki bez pasji. Mogę powiedzieć jedno: miałam w życiu szczęście do ludzi, z którymi współpracowałam. Tworzyliśmy dobry, zgrany, zespół,  a to wielka wartość w naszej „branży”.

Czego można życzyć Pani Profesor, oprócz „sukcesorów”, młodych badaczy, których Pani Profesor wychowała i wciąż wychowuje?

Chciałabym, aby moi współpracownicy, wychowankowie, rozwijali się w nowych projektach badawczych, tworzyli nowe koncepcje, ale też kontynuowali to, co zaczęliśmy wspólnie robić. Aby zawsze mieli radość z tego, co się robią.

Dziękuję za rozmowę i przyłączam się do tych życzeń.

Dr Beata Czechowska-Derkacz,
specjalistka PR ds. promocji badań naukowych
Instytut Mediów, Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej
Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego

 


Prof. dr hab. Bogusława Dobek-Ostrowska –  kierownik Zakładu Komunikowania Społecznego i Dziennikarstwa Instytutu Politologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Współzałożycielka i pierwsza prezes Polskiego Towarzystwa Komunikacji Społecznej (2007 – 2013). Była prezes Międzynarodowej Federacji Towarzystw Komunikologicznych IFCA (2010 – 2012). Założycielka i była redaktorka (2007 – 2019) ‘Central European Journal of Communication’, oficjalnego czasopisma PTKS. Współzałożycielka serii ‘Studies in Communication and Politics’, wydawanej przez Peter Lang Edition i redaktorka serii „Komunikowanie i Media” (Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego). Uczestniczyła i była kierownikiem wielu międzynarodowych projektów badawczych. Jej zainteresowania naukowe obejmują teorię komunikowania masowego, systemy medialne, komunikowanie polityczne, transformację systemów komunikowania politycznego i dziennikarstwa w Europie Środkowo-Wschodniej. Autorka wielu monografii, m.in. Polish Media System in a Comparative Perspective (2019),  Journalism in change. Journalistic Culture in Poland, Russia and Sweden (2015), Democracy and Media in Central and Eastern Europe (2015), rozdziałów – na przykład Italianization (or Mediterraneanization) of the Polish media system (2012) i artykułów naukowych.

 


Rozmowy o mediach

6. Kongres PTKS

PTKS
Uniwerystet Gdański
Europejskie Centrum Solidarności